Dlaczego napisałam patencik?
Dlaczego te paczki są tajemnicze?
Z kilku powodów, ale jednym najważniejszym jest to, że ja po prostu nie wiem jak były robione....
Te cudeńka ze zdjęć robiła wczoraj moja mama. Paczków było trzy rodzaje. Każde inne, każde pyszne:)
Miałam wczoraj małą przygodę paczkową. Już przedwczoraj postanowiłam, że rano odwiedzę jakiś sklep i kupię paczki do pracy, dla koleżanek i siebie, zawsze nosiłam własne, paczki, chrust, ale odkąd mam w domu kuchenkę elektryczną, zamiast kuchni gazowej, nie mam możliwości piec ani pączków, ani chrustu, ani frytek:(((
Nie wiem dlaczego, ale tak jest i tego nie zmienię, więc z pomocą przyszła Mama:)))
Paczki do pracy kupiłam, gdzie nie powiem:)))
Weszłam do sklepu z córcia i szukałyśmy pączków, na widoku stały tylko dwa pudełka. Zdziwiłam się, i nawet wyraziłam głośno swoją dezaprobatę, no bo kiedy jak kiedy ale w Tłusty Czwartek, żeby pączków w sklepie nie było? i ktoś z boku powiedział, ze jest ich więcej, ale w boksie przy wejściu. Poszłyśmy tam i faktycznie były. Układała je bardzo miła pani ekspedientka.
Otworzyłam pudełko i zaczęłam nakładać do woreczka, po pierwszym zorientowałam się, że coś jest z nimi nie tak. Lubię, jak paczki są chrupiące z wierzchu, ale nie jak są jak kamienie:)
Takie właśnie były. Nałożyłam jeden, drugi, trzeci i znów głośno pomyślałam, że te pączki są stare. Na to pani ekspedientka odpowiedziała, że nie, nie są, są świeże, i dopiero co przyjechały do sklepu, po czym sama "pomacała" i się zlękła. Poszukała innego pudełka i innego, i w końcu znalazłyśmy świeże pączki! Okazało się, ze te kamieniowate zamarzły na tirze:(((
Kupiłam całe 10 szt. ale tych mięciutkich:)
Dla dzieci do szkoły i dla mnie do pracy.
Nie pytajcie mnie ile zjadłam:) Nie powiem:)
Ale te moje pączki to dopiero był początek obżarstwa, bo okazało się, że Szefostwo zrobiło nam niespodziankę i zakupiło paczki dla nas:) Więc do swojej puli dorzuciłam... ha! nie powiem ile:)
Ale powiem Wam, ze fajnie tak, jak Szefowie milutko zaskakują:)
Po pracy jazda w śniegu do Wytwórni pączków, bo w to właśnie zamieniła się kuchnia mojej Mamy:))) Trzy rodzaje... Szalone te paczki były, tradycyjne z... i z...:) Nie mogę Wam powiedzieć z czym, bo to póki co tajemnica. Może jakiś patencik? Kochani powiedzcie mi, czy istnieje taka możliwość opatentowania receptury, i jak wiecie gdzie, to dajcie znać:))) Mamusi się należy jak złoto!
Ja zabrałam pączusie do domu i postanowiłam je uwiecznić na zdjęciach:) No przyznajcie, że ładne?:) Tak się starałam, nawet nowe "skorupki" zakupiłam;)
A jakie mleczko było dobre z tego dzbanka:)
A tak apropos postanowiliśmy z mężem, że zrobimy sobie grzańca w tych nowiutkich kubkach (baniaczkach) i oczywiście na to będzie przepisik:) Ale to dopiero po weekendzie, bo będzie bardzo pracowity!:) Trzymajcie kciuki za śnieg! Do niedzieli musi być, bo Jola ma plan:)))
Ale się rozpisałam:) Chyba się nie gniewacie:) Pozdrawiam serdecznie i zostawiam pączki bez przepisu:)
Milutkiego piątku:)
Dobrze, ze sie juz nafaszerowałam pączkami, bo by mi bylo smutno na widok takich frykasow. Pyszniaste paczusie i to w roznych gatunkach, super mama! co to za plany zimowe??? kciuki trzymam tylko niech do nas nie przychodzi bo ja juz na wiosne czekam...
OdpowiedzUsuńPlany już weekend będą się realizować i jak tylko weekend sie skończy będą tu pokazane:)
Usuńale masz dobrze z tą mamusią:D trzy nadzienia? toż to rozpusta!;)
OdpowiedzUsuńNadzienie było jedno:) Marmolada, to ciasto miało trzy rodzaje:)
Usuńja zjadłam jednego, bo nie miałam czasu zrobić, a kupne albo niedobre..albo mało nadzienia, zresztą takiego ze sklepu to można zawsze zjesć :). A pączki Twojej mamy wyglądają super apetycznie :)
OdpowiedzUsuń