Jak pisałam w tytule posta - dziś na blogu Niespodziewajka:)
Według mojej ukochanej stażystki Moniki M. "Niespodziewajka" to inaczej Niespodzianka ;) słyszeliście kiedyś to określenie? Ja zanim poznałam Moniczkę, z którą spędziłam wspaniały rok pracy - nie. Monisia to fantastyczna osoba, która zawsze umiała mnie rozbawić do łez. Kobitka z charakterem!;) może dlatego tak miło ją wspominam:*:)
Kiedy byłam wczoraj w sklepie i błądziłam między półkami sama nie wiedząc czego szukam (zdarza Wam się to?) mnie tak:) w moje ręce niespodziewanie wpadł ryż preparowany ! Od razu przypomniały mi się czasy Szkoły Podstawowej i właśnie tego ryżu, oraz oranżady z rurką z woreczka!!!! co to był za smak:) dziś Zakład który wyprodukowałby taką pyszność zamknąłby Sanepid!:) Ale w latach 80-tych to był przysmak wszystkich dzieci i nie tylko! :) Nikt chyba nie myślał o czymś takim jak standardy europejskie:) Koło mojej Szkoły był mały sklepik, coś na miarę Kafejki i tam można było kupić takie dobrodziejstwa. Na każdej przerwie była tam kolejka na kilkanaście osób, a my staliśmy i kupowaliśmy przysmaki tamtych lat. Była też możliwość zakupienia bułki przełożonej salcesonem (ja nie cierpię) albo pasztetem - plastry grubości ok. 2 cm:) Oranżadę można teraz kupić w butelce, oczywiście nie ma tego smaku, ryż też, ale nie spotkałam czegoś co jeszcze wówczas mnie zachwyciło swoim smakiem nie pamiętam nazwy, ale to były takie okrągłe cieniutkie wafle i smakowały jak opłatek (może nie do końca, ale ja to tak kojarzę) dziś nigdzie ich nie spotykam:( a szkoda, bo byłam wierną zjadaczką tego "czegoś".
No więc złapałam cztery opakowania ryżu i pomyślałam, że zrobię dzieciom kakaowe kulki z ryżem, których notabene nigdy nie robiłam. Wieczorem jak zwykle sprawdziłam pocztę i okazało się, że mam wiadomość od wychowawczyni mojej córci w której pisze, że na środę (dzisiaj) dzieci mają przynieść do szkoły między innymi drobny makaron, albo ryż preparowany. Kamień mi spadł z serca bo makaronu brak było w szafce, ale za to ryżu dostatek!:)
Córcia zabrała do szkoły paczuszkę a przyniosła owieczkę, którą wam przedstawiam!:) Widzicie teraz, że ryż preparowany ma nie tylko zastosowanie spożywcze, ale i edukacyjne:)
Owieczkę wykonała Wiki lat 8 i pół:) |
Jak Wam się podoba owieczka? :)
:)) Świetna owieczka:) Ja ryżu preparowanego często używam bo jestem fanką szyszek:) A co do słowa "niespodziewajka" to znam kilka osób które też tak mówią:))
OdpowiedzUsuń:) nareszcie mogę odpisać:) Witaj:) Ja nie robiłam jeszcze szyszek, czasem jadłam, ale nie bardzo mi smakowały więc najwyższa pora, żeby to zmienić:) Elexis wyślij mi przepis na maila, albo zróbmy wspólne pieczenie:) Raczej gotowanie, bo tego się chyba nie piecze:) Co ty na to?:)
UsuńPiękne są takie wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiałam (i nadal uwielbiam) ryż preparowany, szczególnie ten kolorowany...lekko słodki, dzięki cieniuteńkiej cukrowej polewie w pastelowych barwach - pycha ! :) Dziś takiego ryżu niemal już nie spotykam w sklepach. Rzadko mi go kupowano, bo moi Rodzice od zawsze byli świadomi ile w takich kolorach musi być chemii.
Z tego samego powodu nigdy nie próbowałam oranżady z woreczka, choć była obiektem dziecięcych westchnień, do czasu (a nastąpiło to całkiem niedawno), gdy od dorosłego już wnuka wytwórcy tego napoju na nasz rynek, dowiedziałam się w jakich warunkach i z czego ją produkowano. Powiem tylko tyle, i on i jego rodzina mieli absolutny zakaz spożywania tego płynu :D
A te cieniutkie "opłatki", o których Pani pisze, to oblaty. Przynajmniej ja je znam pod taką nazwą i można je u nas dostać w niektórych sklepach spożywczych. Pakowane po kilka sztuk, kosztują majątek, przynajmniej dla mnie, która mogłaby ich zjeść cały wagon ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka
P.S.
Inne czasy :D Myśmy w szkole robili wyklejanki zwykłym, suchym ryżem.
Ale owieczka śliczna :)
Ale pięknie to napisałaś:) Ja też jadłam taki ryż z polewą:) Też pycha, ale wolałam ten bez dodatków:) Garść do buzi i śmiech:) Możesz sobie wyobrazić co się wówczas działo:) Moja Wiki jadła go pierwszy raz i też smakował:) Z tą oranżadką to pewnie masz rację ale dziś chyba jest to samo:) Dlatego ja robi soki dzieciom:) Choć pomijając wszystko smak tej oranżady zapamiętałam:)
UsuńPozdrawiam Agnieszko:)
Aż się uśmiech pojawia na twarzy jak się widzi taką cudną owieczkę!:):):D i dzień od razu milszy się staje:)
OdpowiedzUsuńAno właśnie:) I pogoda się wreszcie robi ładna:)Pozdrawiam :)
UsuńNa te 'wafelki' mówi się andruty i można je dostać w małych sklepach oraz sklepikach szkolnych ;) Przynajmniej ja je w takich miejscach wdziałam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dostałam maila z miejscem, gdzie można je kupić w internetowym sklepie:) Jupi!:)
UsuńPozdrawiam:)
Ja wychowywałam się w latach '90 i wtedy też ryż preparowany i andruty rządziły na dziecięcych salonach :) Te przysmaki kupuję do dziś zarówno andruty jak i ryż są w moim osiedlowym sklepie. Oczywiście wykorzystuje je też w kuchni - ryż zawsze dodaję do czekoladowego bloku, a z andrutów robię tort :) Kiedyś umieszczę na blogu :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest sporo fanów ryżu preparowanego:) Cieszy mnie to:) No i czekam na ten przepis na blok czekoladowy:)Pozdrawiam :)
UsuńTaki ryż i toffi lub czekolada - niebo! :P
OdpowiedzUsuńNiebo, niebo:) pychunia:) Właśnie skończyłam robić czekoladki z ryżem:):)
UsuńAleż piękna owieczka!!! Niespodziewajkę znam, mój Mąż często tak mówi :) Ryż preparowany pamiętam z czasów szkolnych, kiedy to z Elexis wracałyśmy ze szkoły i zajadałyśmy się tym smakołykiem. Chętnie wróciłabym do tego smaku, dzięki za przypomnienie o jego istnieniu! Co do szukania w sklepie czegoś bez wcześniejszej koncepcji - bardzo często tak mam :) Pozdrawiam Cię Jolu!
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Wiki:) Pozdrawiam:)
UsuńŚwietna owieczka. Chyba dzisiaj zrobię taką z córkami. Musimy owce odczarować, ponieważ jednej mojej córci śniło się, że ją owca pogryzła i teraz obie o tym myślą:))
OdpowiedzUsuń