Tłusty czwartek dokładnie za miesiąc, a ja już zaczynam wpisy związane z tym dniem:)
Odkryłam cudowny garnek, w którym mogę bez problemu smażyć na głębokim tłuszczu.
Pewnie się teraz zastanawiacie jaki to problem i po co o tym w ogóle mówię...
A to jest właśnie Eala :)
No niestety na kuchni elektrycznej
(nie indukcji) to jest problem. Choć nie narzekam na to moje urządzenie,
to są potrawy jakich przyrządzać na nim nie mogę. Oponki do nich
należą.
Ale jakiś czas temu stałam się szczęśliwa posiadaczką garnka o wdzięcznej nazwie Eala marki NEOFLAM jestem
bardzo zadowolona z tego wynalazku, bo żaden inny garnek nie trzyma tak
długo ciepła jak ten (kwestia kuchenki). Dzięki czemu mogę sobie znów szaleć w kuchni z
pączkami, frytkami i innymi takimi smakołykami. Wiadomo, że nie robi się
ich często, ale ja tych rzeczy nie robiłam kilka lat, tym bardziej
szczęśliwa byłam widząc, jak moje oponki pływają na skwierczącym oleju:)
Temat samego garnka i mojej kuchenki jest na osobny post i może się
wkrótce pojawi. Zawarcie nazwy garnka w poscie w żaden sposób nie jest reklamą.
Po prostu jestem zadowolona z niego, a wiem, że nie ja jedna mam problem
z kuchenką elektryczną wiec może komuś się przyda to co napisałam. Cena
garnka jest adekwatna do jego jakości i naprawdę warto ją
zainwestować.
A teraz zabieram się za przepis, bo to blog kulinarny:)
Otóż
przepis na te oponki znajduje się w moim zeszycie i zapiskiem Oponki
Reni, ale poszukałam też w sieci i taki sam znalazłam u Asi i Asi taki zbieg okoliczności. Trochę przepis zmieniłam, a raczej dostosowałam do ilości sera jaką miałam w domu i pominęłam cukier waniliowy:)
Składniki:
- 400g mąki pszennej
- 400g sera białego w kostkach (bardzo miałki)
- 100g cukru kryształu
- 1 łyżka octu
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej (płaska)
- 4 żółtka
- 200 ml śmietany 18%
Składniki umieścić w dużej misce i wyrobić na gładkie sprężyste ciasto.
Do smażenia:
- olej rzepakowy
- 2 nakrętki spirytusu (wlać do zimnego oleju i nastawić na kuchenkę )
Do oprószenia:
- cukier puder trzcinowy Diamant (można zwykły)
Ciasto przełożyć na stolnicę oprószoną mąką, wałkować dość grubo, bo na ok. 7-10 mm. Wycinać koła lub jak ja kwiatuszki, w środku
każdego kółka wyciąć mniejsze kółeczko (lub kwiatuszek) i wrzucać na
rozgrzany tłuszcz. Najlepiej zrobić próbę poprzez wrzucenie kawałeczka
ciasta na olej, jeśli od razu podpłynie do wierzchu to znaczy, ze olej
jest dostatecznie rozgrzany. Wkładać po kilka tak, aby swobodnie
pływały. Z każdej strony smażyć kilka minut, tak aby oponki nabrały
ładnego jasnobrązowego koloru. Przekładać łyżką cedzakową na papier
kuchenny i lekko przestudzić. Posypać pudrem i podawać jeszcze lekko
ciepłe (są najlepsze). Oponki wychodzą mięciutkie, pulchniutkie i bardzo
smaczne. Spirytus dodany do oleju powoduje, że tłuszcz nie wsiąka w
ciasto więc są też mniej tuczące hi hi :) Polecam!
Oponek z tej porcji wyszło ok. 40 sztuk (zrobiłam tez kilka takich małych kuleczek tak na próbę, tez były pyszne). Znikły w godzinę (kilka odłożyłam dla męża), na jutro mam zamówienie na następne:) No i chyba będę smażyć, choć mam ochotę przetestować garnek na paczkach:)
Trzy dziewczynki w wieku 8-10 lat rozprawiły się z tym talerzem w 3/4 resztę zjadłam ja z synem i koleżanką :) Wiem jedno, gdyby te oponki były niesmaczne nie czepiliby sie ich wcale:) Kurki by się ucieszyły, ale nie tym razem, bo nie został nawet okruszek :)
Smacznego!
chyba szybko zniknęły :)
OdpowiedzUsuńpysznie wyglądają:) ile chętnych do zjedzenia:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam je! podeslij kilka do kawki zanim zrobię swoje;)
OdpowiedzUsuń