Kolejna propozycja likieru:)
Miała być wczoraj, ale nie dałam rady, bo całe popołudnie lukrowałam ciasteczka na specjalne zamówienie:) Zobaczycie je jutro:)
A tymczasem ostatnia propozycja likieru przed Świętami:)
Z tym likierem wiąże się pewna historia, i ku przestrodze chciałabym się nią z Wami podzielić...
Każdy z nas ma swoje bardziej lub mniej ulubione dania wigilijne. Ja kocham barszcz czerwony z uszkami, jaki robi moja mama, a mój mąż kocha barszcz grzybowy z uszkami jaki robi jego mama:) Zawsze po Wigiliach (bo co roku jeździmy do jednych i drugich rodziców) wracamy ze słoikami barszczu na śniadanie w Boże Narodzenie. To już taka tradycja :) Wstaje rano i podgrzewam barszcze każdy osobno:) Jednak pewnego roku to nie ja, a mój mąż wstał rano i chciał zrobić mi niespodziankę.
Musze tu dodać również to, że ja i dzieci jemy barszcz z uszkami na śniadanie, a mąż z całkiem sporym pętkiem kiełbasy swojskiej, którą gotuje w swoim ulubionym barszczu.
...
Przepis na ten likier otrzymałam od Śp. Marzenki która to robiła go na specjalne okazje, a mnie pozwoliła się w nim rozsmakować i przekazała mi przepis. Na tydzień przed tamtymi Świętami zrobiłam ten likier ale w ilości dwa razy większej niż ta jaką Wam podam. Niestety, zabrakło mi butelek do przelania płynu i wlałam resztę (1 L.) do słoika. Zakręciłam i wstawiłam do lodówki...
Kiedy przyjechaliśmy po Wigilii od teściów i rodziców wstawiłam do lodówki dwa słoiki barszczu czerwonego i grzybowego, i tu zaczyna się historia, jakiej nigdy nie zapomnimy, a święta Bożego Narodzenia poniekąd już zawsze będą nam się kojarzyć z Likierem kawowym:)
Rano w Boże Narodzenie mąż wstał i przygotował śniadanie. Podał do stołu, a my czekaliśmy aż zasiądzie z nami... Kiedy zaczęliśmy jeść mąż stwierdził, że chyba stracił smak i poprosił, abym spróbowała, bo chyba coś nie tak jest z jego barszczem...
Pomyślałam, że to jakiś żart, bo przecież wczoraj jadł i był jak najbardziej ok, więc co mogło mu się stać po jednej nocy spędzonej w lodówce?
Wtedy zapaliła mi się żarówka w głowie i pomyślałam, że mój mąż zrobił sobie barszczyk likierkowy, w dodatku z całkiem sporym pętkiem kiełbasy swojskiej. No i się nie pomyliłam, bo kiedy spróbowałam tego dania śmiałam się do rozpuku:) Ha ha, mąż wstał zaspany, i z dwóch słoików (ten sam kolor płynu) nie spróbował, ani nie powąchał co nalewa do garnka:) Ugotował cały litr likieru z kiełbasą! Fuj!:)
Oczywiście trzeba było go wylać, a kiełbasy nawet psu nie daliśmy, bo była cała przesiąknięta spirytusem:)Ot taka wesoła historia niczym z filmu, ale uwierzcie mi, że to nie był film:)
Tak więc jeśli zrobicie sobie więcej likierku zabezpieczcie przed mężami :)
A teraz zapraszam po przepis :)
Składniki na ok. 1 litr i 300 ml:
- 1 L mleka skondensowanego z kartonu
- 5 łyżek kawy rozpuszczalnej Nescafe
- 1 szklanka spirytusu
- 1 szklanka cukru
Podane składniki poza spirytusem zblendować. Dodać spirytus, wymieszać i przelać do butelek. Po tygodniu jest gotowy do spożycia:)
Zapraszam również na na likierki
KOKOSOWY
KUKUŁKOWY
MIĘTOWY
Smacznego:)
Przepięknie ujęty! Och, musi smakować wspaniale. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńJolus ten musze odrzucic , gdyz koloryuu brazowego nie ma w teczy ;) ale zapisuje do zrobienia ;)
OdpowiedzUsuńOj no to mieliście przygodę:). Uwielbiam takie likiery:). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakiego mleka używasz dokładnie? Niesłodzonego ? Z jakiej firmy?
OdpowiedzUsuńGostyń, niesłodzone
UsuńDziękuję za odpowiedź :) W tym tygodniu będę próbowała zrobić mój pierwszy likier :) Mam nadzieję, że mi się uda :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTen likier trzeba trzymać w lodówce czy można go przechowywać w temperaturze pokojowej ?
OdpowiedzUsuńW lodówce
UsuńWitam :) Mam pytanie odnośnie kawy. Trzeba tą kawę najpierw rozpuścić w wodzie czy prosto wsypać do mleka ?
OdpowiedzUsuńW przepisie dokładnie pisze co trzeba zrobić.
Usuń